JUŻ W KRAJU!
Udany powrót z Hiszpani
Szczęśliwie zakończyła się akcja powrotu do Polski polskich jeźdźców, uczestniczących w międzynarodowych zawodach Sunshine Tour 2020 oraz Mediterranean Equestrian Tour - Spring MET 2020 w Hiszpanii.
Z turnieju Sunshine Tour 2020 rozgrywanego w hiszpańskiej miejscowości Vejer de la Frontera, wracała do Polski razem z końmi Natalia Czernik. Z miejscowości Oliva, gdzie rozgrywano turniej Mediterranean Equestrian Tour - Spring MET 2020 wracał Krzysztof Retka.
Dzięki pomocy Polskiego Związku Jeździeckiego oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki samochody z końmi naszych reprezentantów mogły liczyć na przejazd przez granicę bez konieczności stania w wielogodzinnym korku.
Udało się pokonać wszystkie przeciwności losu i tuż po godzinie 18-tej koniowozy Polaków przejechały granicę państwową Polski.
Nie obyło się bez kolejnych emocji i sporych nerwów. Około godziny 14 okazało się, że Natalia Czernik i Krzysztof Retka muszą zmienić trasę i zamiast do przejścia w Kołbaskowie muszą jechać do przejścia w Gubinku. Krzysztof Retka czekał po niemieckiej stronie, niedaleko przejścia Kołbaskowo i musiał pokonać kolejny odcinek drogi w Niemczech, żeby dojechać do Natalii. W akcje powrotu naszych reprezentantów zaangażowany był spory sztab ludzi. Dziękuję im wszystkim za olbrzymią pomoc jakiej nam w tej kwestii udzielili. Mam na myśli Panią minister sportu Danutę Dmowską-Andrzejuk, urzędników w ministerstwie spraw zagranicznych i sprawiedliwości oraz działaczy z innych związków sportowych. Dzięki temu koniowozy naszych reprezentantów nie musiały stać w 40-kilometrowym, wielogodzinnym korku. Jestem bardzo zadowolona z faktu, że mimo sporych trudności na początku tej drogi, na jej końcu wszystko ułożyło się szczęśliwe - powiedziała w krótkiej rozmowie z redakcją Świata Koni, zmęczona Iwona Maciejak, wiceprezes PZJ.
Co prawda do domu mamy jeszcze troszkę, ale najważniejsze, że jesteśmy już w Polsce. Troszkę nam się droga na finiszu wydłużyła, bo przekierowali nas w ostatniej chwili na inne przejście. Nieco dalej od naszej stajni. Co by jednak nie mówić, to podróż jest dla naszych koni bardzo męcząca i nie wyglądają one w tej chwili najlepiej. Najważniejsze, że niedługo wjedziemy do naszej stajni i potem kwarantanna - podzieliła się swoimi wrażeniami Natalia Czernik.
Co prawda czeka mnie jeszcze 5 godzin jazdy do domu. Ale to jest już „mały pikuś”. Dam radę. Szczerze mówiąc to jak obserwowałem po drodze, jadąc z północy Niemiec do przejścia w Gubinku, co dzieje się w 60-kilometrowych korkach na naszej granicy, to włos się jeżył na głowie. Niektórym brakło paliwa, komuś tam zepsuł się pod koniec drogi samochód. Bez picia, jedzenia i toalet. Do tego zimne noce. To naprawdę wielki dramat. My przejechaliśmy dzięki udzielonej nam pomocy bardzo sprawnie. Szybkie sprawdzenie dokumentów, zmierzenie nam temperatury i po krótkiej chwili dalej w drogę. Gdybyśmy mieli czekać, tak jak inni w tym korku, to nasze konie by tego chyba nie przeżyły. Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli w powrocie. To było coś wspaniałego. Naprawdę klasa - opowiedział swoje wrażenia Krzysztof Retka.